Kiedy postanowiłam stworzyć swoją pierwszą listę książek, które na pewno przeczytam w wyznaczonym okresie, miałam nadzieję, że uda mi się osiągnąć cel, dzięki czemu utwierdzę się w przekonaniu, że takie listy, to dobra rzecz. Moja letnia lista TBR składała się z 8 pozycji (to nie dużo, jak na 3 miesiące), a mimo to nie udało mi się przeczytać ich wszystkich. Ściślej mówiąc – przeczytałam ich 6 (oczywiście były jeszcze inne, te spoza listy, ale nie o nich dzisiaj mowa).
Czy warto zatem robić listy książek do przeczytania? Mimo że zabrakło mi dwóch pozycji do osiągnięcia wyznaczonego celu, moja odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak!
Oto 3 powody, dla których warto to robić
1. Czytamy książki, które od dawna chcieliśmy przeczytać, a na które… nie mieliśmy czasu
Nie oszukujmy się – takich książek, które od dawna za nami „chodzą” jest całe mnóstwo. Dopisujemy je do niewidzialnej listy pt. „na pewno kiedyś przeczytam” z naciskiem na „kiedyś”, nie mając jednak pewności, że te „kiedyś” kiedykolwiek nastąpi. Tak dużo książek, a tak mało czasu (skądś to znacie?).
Na ratunek przychodzi nam pomysł zrobienia REALNEJ listy, z realną liczbą pozycji, a przy tym z konkretnym terminem na ich przeczytanie (w danym miesiącu, sezonie itd.). Wówczas decydujemy się w końcu na tytuły, z którymi tak bardzo chcieliśmy się zapoznać i przestajemy już szukać wymówek – są na naszej liście, a więc musimy i na pewno je przeczytamy – a przynajmniej jesteśmy na dobrej ku temu drodze. :)
2. Czytamy książki, które od dawna chcieliśmy przeczytać, które CZEKAŁY JUŻ NAWET NA NASZYCH PÓŁKACH, a na które… nie mieliśmy czasu
Spójrzcie proszę na swoje półki z książkami. Czy widzicie tam jakiś tytuł, który od dłuższego czasu czeka już na swoją kolej? W jakimś celu w końcu się tam znalazł :) Ja wiem, powtarzacie sobie, że „kiedyś”. A ja się pytam – kiedy? Dodanie go do kolejnej listy książek, które zamierzacie przeczytać, zdaje się być całkiem dobrym pomysłem, nie sądzicie? :)
3. Czytamy książki, których byśmy nie przeczytali, gdyby nie zostały nam polecone
No właśnie! I to jest kolejny powód, dla którego zdecyduję się na stworzenie jesiennej listy TBR (niebawem na blogu) – Wasze polecenia. Bo nie dość, że nadrobię zaległości w książkach, które sama sobie wybrałam, które już nawet nabyłam, to dowiem się o całkiem nowych, a przynajmniej o takich, które wcześniej nie przykuły mojej uwagi. Ponownie postawię na te pozycje, które to Wy mi polecicie – a nuż będzie to strzał w dziesiątkę, tak jak historia o jasnowidzach :)
Moja letnia lista TBR – podsumowanie
Moje pierwsze doświadczenie z tak konkretnym planowaniem książek do przeczytania jest naprawdę zadowalające. Tak, jak wspomniałam na początku, z 8 wybranych pozycji udało mi się przeczytać 6, a mianowicie:
- „Jeden dzień” Davida Nichollsa
- „Czas Żniw” Samanthy Shannon
- „Zakon Mimów” Samanthy Shannon
- „Białe zęby” Zadie Smith
- „Razem będzie lepiej” Jojo Moyes
- „Niedokończone opowieści” Charlotte Brontë
„Morfina” Szczepana Twardocha (Karolino – przeczytam, obiecuję :)) i „Mroczny zakątek” Gilian Flynn muszą niestety jeszcze trochę poczekać. Ale wcale mnie to nie martwi. Dzięki liście, którą stworzyłam, przeczytałam książki, do których tak szybko pewnie bym nie zajrzała (a więc jest sukces). Co więcej, każda z nich, choć totalnie inna, przypadła mi do gustu, większość mnie nawet zachwyciła. Mimo pewnego rodzaju niepowodzenia warto było!
A że jesień tuż za rogiem, toteż już się zastanawiam nad kolejnymi tytułami do zapisania na listę. I tu jest moja prośba do Was: polećcie mi proszę książkę, którą koniecznie Waszym zdaniem powinnam przeczytać. Liczę na Was! :)