Odkąd pamiętam, zawsze lubiłam czytać biografie. Ludzi bardziej lub mniej znanych, ale na tyle ciekawych, by chcieć „wtargnąć” do ich życia na dłużej. Z reguły były to historie na tyle intrygujące, że czasem trudno było uwierzyć, iż wydarzyły się naprawdę. Przypominały najlepsze scenariusze filmowe i – jak w przypadku Pierwszej Damy czy Baronowej – miały swoje ścieżki dźwiękowe…

A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz

Ella Fitzgerald – Pierwsza Dama Jazzu

A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz

Ella Fitzgerlad była fenomenalną wokalistką, niepowtarzalną i nie do podrobienia – po prostu jedyną w swoim rodzaju! Nie bez powodu została nazwana Pierwszą Damą Jazzu. Mieć takie wyczucie rytmu jak Ella, takie „ucho” jako ona, taką lekkość frazowania – marzenie niejednej wokalistki (wiem, o czym mówię). Ale czemu się dziwić, skoro swoje życie poświęciła muzyce. Niestrudzenie walczyła o pozycję, którą, jak to u tych „największych”, wcale nie było tak łatwo osiągnąć.

Ella Fitzgerald urodziła się w 1917 roku. Dorastała w czasach, gdy uprzedzenia rasowe były na porządku dziennym. Ponadto miała ciężki start, jeśli chodzi o dom rodzinny – bieda, rozstanie rodziców, „mało przyjazny” ojczym… Ucieczką od tego wszystkiego była muzyka. Choć początkowo wcale nie w kontekście jej wykonywania – Ella chciała tańczyć i gdyby nie pewne okoliczności, to być może na tym by poprzestała. Jakie to szczęście dzisiaj dla nas, a wówczas dla niej, że zaczęła jednak śpiewać. I mimo wszelkim przeciwnościom losu udało jej się zachwycić sobą cały świat.

Stuart Nicholson, angielski krytyk jazzowy, a przy tym autor biografii Elli, nie szczędził szczegółowych opisów wydarzeń istotnych dla rozwoju kariery wybitnej śpiewaczki. Dużo dat, nazwisk, tytułów utworów, płyt, branżowych słówek… Takie kompendium wiedzy może zniechęcać. Ale moim zdaniem tylko te osoby, które nie znają Elli, które nie interesują się jazzem czy muzyką w kontekście nieco szerszym, aniżeli samego jej słuchania. No więc, jak to wygląda u Was?

Pannonica de Koenigswarter – Baronowa Jazzu

A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz

Z Nicą było zupełnie inaczej niż z Ellą. Owszem, urodziła się w podobnym czasie (rok 1913), ale pochodziła z najbogatszej wówczas rodziny na świecie – z rodu Rothschildów. Pozornie miała więc wszystko, o czym inni mogliby jedynie marzyć – idealny start do spełniania marzeń o byciu kimś „wielkim”. Pozornie, a więc czegoś jej jednak brakowało. Odpowiedź jest prosta: prawdziwej wolności. Miała to otrzymać dzięki muzyce, która stała się dla niej wszystkim, której dobrowolnie podporządkowała całe swoje życie. Jazz był jej ratunkiem. Ona zaś (Nica) była prawdziwym zbawieniem dla wielu muzyków ten gatunek uprawiających. A wszystko – gdyby można było tak uprościć – za sprawą jednego utworu – 'Round Midnight – a tym bardziej jego kompozytora – Theloniousa Monka. Zostawiła wszystko. Dokonała wyboru…

Hannah Rothschild napisała niezwykle fascynującą książkę. Biorąc „na warsztat” życie i osobę swojej ciotecznej babci, chyba sama nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wielu rzeczy się o niej dowie – a jak wiele zostanie jeszcze osnutych tajemnicą. Poza tym trzeba pochwalić jej umiejętności pisarskie. Narracja, styl, język – wszystko zasługuje na dużą pochwałę. To jest po prostu świetna pozycja! Dla każdego.

A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz
A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz
A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz
A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz
A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz

Legendy jazzu

Napisałam o tych dwóch książkach w jednym wpisie nie bez przyczyny. Otóż ich bohaterki, Ella i Nica, to kobiety, które w sferze jazzu zostały legendami jeszcze za życia. Jedna ten jazz wykonywała, druga była jego ambasadorką, obie były wyjątkowe w tym, co robiły, niestrudzone w swych działaniach i absolutnie przekonane o słuszności wybranej przezeń drogi. Dzisiaj zaś obie, nie tylko intrygują czy zachwycają, one inspirują. Pokazują, co znaczy poświęcić się sprawie (i nie zawsze chodzi tu jedynie o muzykę). Dla mnie poznawanie ich historii było niezwykłym doznaniem. W trakcie czytania słuchałam muzyki, która „pojawiała się” na stronach obu pozycji. Muzyki niezwykłej, emocjonalnej, wybitnej, nieraz bardzo niespokojnej, szokującej, innym razem wzruszającej… zupełnie jak Ella czy Nica.

Dla mnie jazz to bardzo ważne odkrycie. Od kilku lat z coraz to większą przyjemnością poznaję jego różne obszary (niegdyś tak obce, niezrozumiałe). I z roku na rok zachwycam się coraz bardziej. Wydaje mi się, że rozumiem, dlaczego Ella i Nica tak bardzo poddały się tej muzyce. Ona wyzwala, daje poczucie, że można więcej, że można wszystko.

Obie biografie polecam z czystym sumieniem.

A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz
A ścieżką dźwiękową ich życia był jazz
Autorem powyższych zdjęć jest Jakub Ćwiklewski.