Ostatni raz czytałam baśnie jakieś 3 lata temu, na dodatek były one skierowane (nie bez przyczyny!) do dorosłych i młodzieży. Co się tyczy typowych baśni dla dzieci – z tymi nie miałam styczności znacznie dłużej. Niemniej córcia mi rośnie i za jaaakiś czas na pewno będę chciała ją z pewnymi tytułami zapoznać. Czy „Baśń o perle” będzie jednym z nich? O tym poniżej.

Baśnie mają to do siebie, że nie mają zbyt skomplikowanej fabuły. Najważniejsze w nich jest to, aby w prosty, przyswajalny dla dziecka sposób przekazać pewną uniwersalną wartość. Baśń pełni więc funkcję dydaktyczną, uczy, co jest w życiu ważne, jak należy postępować. W baśni dobro zawsze tryumfuje nad złem (wierzę, że w prawdziwym życiu koniec końców też tak jest).

Istotne jest również to, że baśń pobudza wyobraźnię u malucha. Zachwyca/zadziwia/intryguje zdarzeniami i postaciami, którymi ten fikcyjny świat jest nasiąknięty. Pierwiastki fantastyczne, nadprzyrodzone, magiczne swobodnie przenikają się z tymi realnymi – a to tylko zwiększa zainteresowanie u małego czytelnika. U dorosłego zresztą też ;)

Baśń o perle

Anna Gibasiewicz, specjalistka od literatury, a przy tym pasjonatka tej dziecięcej, wzięła na warsztat jeden ze swoich ulubionych gatunków literackich z dzieciństwa. Napisała baśń. Baśń o perle, która stała się obiektem największego pożądania, jakie można sobie wyobrazić. Elwika, nad wyraz egoistyczna, rozkapryszona córka bogatego kupca, zapragnęła tej perły, sądząc, że tylko ona może jej przynieść prawdziwe szczęście i miłość (nie przemawiały do niej starania i obietnice pewnego szlachetnego młodzieńca). Kazała więc ojcu, by ją (tę perłę) dla niej odnalazł. Ten zaś nie potrafiąc jej odmówić – mimo braku sił i coraz większego zmęczenia (wszak młodszym się nie stawał) – wyruszył w kolejną podróż, chcąc zadowolić swoją córeczkę (tak, jego poświęcenia również nie potrafiła docenić). Oczywiście, jak się domyślacie, nic dobrego nie mogło z tego wyniknąć…

Autorka w umiejętny sposób (wszystko się zgadzało, wszystkie elementy baśni, jakie powinny się w niej pojawić – pojawiły się) przedstawiła w tym krótkim tekście (52 strony), gdzie tak naprawdę należy szukać szczęścia i miłości, a mianowicie – w drugim człowieku. Bo nawet największe skarby świata nie zastąpią nam ukochanej osoby. Najsmutniejsze jest jednak to, że dopiero w obliczu straty zaczynamy zdawać sobie z tego sprawę. Podobnego i w podobnym czasie „olśnienia” doznała Elwika. Wiele złych rzeczy stało się przez jej wcześniejsze zachowanie – czy udało jej się naprawić choć część z nich? O tym musicie przeczytać już sami :)

Baśń, o której zapewne jeszcze nie słyszeliście!

„Baśń o perle” to książka, na którą warto zwrócić uwagę, choć… pewnie tego nie zrobiliście! A wszystko przez to okropne wydanie! Ja nie wiem, jak można było zaprojektować taką brzydką okładkę (to już nie jest jedynie kwestia gustu), nie dołączyć żadnych ilustracji, nie pokusić się o estetykę tej naprawdę ciekawej, dobrze napisanej treści (zupełnie jakbym czytała jedną z tych baśni czytanych w dzieciństwie, a więc brawo)! W tych czasach? Serio? Przy takiej ilości wydawanych książek dla dzieci? No właśnie – dla dzieci! Z wielkim smutkiem to powiem, ale samym tekstem nie przyciągnie się uwagi dziecka. A na pewno nie na dłużej. Żałuję bardzo, bo uważam, że tytuł ten mógłby się sprzedawać (a czy nie o to wydawcy chodzi?). A tak… no cóż – pozostaje mi życzyć autorce, aby jakieś konkretne wydawnictwo z literaturą dziecięcą zainteresowało się tą pozycją i wydało ją tak, jak należy – wówczas nie miałabym się pewnie do czego przyczepić i z wielką przyjemnością podsunęłabym tę książkę mojej córeczce.

Młodzieży i dorosłym polecam już teraz – o ile oczywiście lubicie ten gatunek literacki. Czasem warto w prosty sposób przypomnieć sobie, co tak naprawdę się w życiu liczy. Nie oszukujmy się – dosyć często zdarza nam się o tym zapominać… Także ku pamięci :)

*Za książkę dziękuję Annie Gibasiewicz, Autorce
Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze (i warto się nimi dzielić).