Jestem po dwóch kolejnych tomach cyklu z Flawią de Luce w roli głównej i jestem coraz bardziej zauroczona tą niezwykłą jedenastolatką. Już po „Zatrutym ciasteczku” wiedziałam, że mam do czynienia z bohaterką z prawdziwego zdarzenia, teraz się tylko w tym przekonaniu utwierdziłam.
Flawia Sabina de Luce to prawdziwa miłośniczka zagadek kryminalnych. Nic się przed nią nie ukryje. Tym bardziej że – jak sama twierdzi – ma bardzo dobry słuch, a i jeszcze lepsze oko. Widzi i słyszy to, czego inni nie potrafią lub nie chcą. A że posiada przy tym bardzo rozwinięte zdolności analitycznego myślenia (trafne i szybkie spostrzeżenia), to niewiele jej trzeba, by znaleźć odpowiedzi na coraz częściej pojawiające się w Bishop’s Lacey pytania: kto zabił? I dlaczego?
Badyl na katowski wór – tom 2
Alan Bradley rozpoczął drugą część cyklu naprawdę mocno. Oto leży martwa na cmentarzu. Ona. Flawia. Aż sama nie dowierzałam w to, co zaczęłam czytać. No przecież nie mogła umrzeć – czy jednak mogła? W każdym razie to właśnie na tym cmentarzu spotyka Niallę i Ruperta Porsona (TEGO Ruperta Porsona, z telewizji :)). Pomaga im z noclegiem i organizacją autorskiego, bardzo popularnego przedstawienia. W międzyczasie zaczyna się coraz bardziej interesować tragiczną śmiercią swojego rówieśnika – Robina Ingleby, który zginął wiele lat wcześniej, rzekomo w nieszczęśliwym wypadku. Co więcej, przeszłość nie po raz pierwszy daje o sobie znać teraźniejszości – tym razem na oczach całej wioski.
Flawia to prawdziwy włóczykij. Jeżeli nie spędza czasu w swoim ukochanym laboratorium, oddając się swojej największej pasji – chemii – wówczas na pewno przemierza kolejne kilometry w celu uzyskania odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Nierzadko dzieją się przy tym rzeczy, które z miejsca przerosłyby każdą inną „normalną” dziewczynkę w jej wieku. Ale nie Flawię. :)


Ucho od śledzia w śmietanie – tom 3
Trzecia część cyklu przynosi dość znaczące zmiany w życiu Flawii. Przede wszystkim zyskuje przyjaciółkę. No, prawie. Ważniejsze jest jednak to, czego dowiaduje się o swojej matce. No tak, bo nie wspomniałam Wam jeszcze, że Flawia jest półsierotą. Co gorsza, siostry (mimo takiej samej sytuacji) nie ułatwiają jej tego, stale wmawiając, że Harriet (owa matka) jej nie kochała, a wręcz nienawidziła. Brutalne to i okrutne. Na dodatek ojciec nie bardzo reaguje na te zachowania – pewnie dlatego, że większość czasu spędza w swoim gabinecie przy znaczkach – a Flawia to tak naprawdę (wbrew wszelkim pozorom) niezwykle wrażliwa osóbka. Ponad wszystko (choć głośno się do tego nie przyzna) pragnie miłości ojca i sióstr. Ale! Musi sobie przecież jakoś radzić – z siostrami i nie tylko (przykładem niech będzie Cyganka, której cudem uratowała życie oraz kolejne morderstwo, z wyjaśnieniem którego nie radzi sobie miejscowa policja). Toteż powiadam Wam, że Flawia to również prawdziwa mistrzyni manipulacji (wyrośnie z niej cudowna kobieta ;)), o czym przekonacie się, sięgając po ten cykl.


Z niecierpliwością wyczekuję już kolejnych tomów w mojej biblioteczce. Jestem ciekawa, co jeszcze może spotkać Flawię de Luce? Co tym razem przygotował dla niej autor? A skoro o nim mowa, i co jest warte podkreślenia, Alan Bradley to absolutnie cudowny pisarz. Rozpieszcza nas niemal na każdej stronie perfekcyjnie dobranym słownictwem, jakże oddającym klimat i charakter historii. Lekkość, humor połączone z fantazją i pewną dozą grozy. I te dialogi! I cała masa prześwietnych sentencji. Coś wspaniałego! Uwielbiam!
Musicie poznać ten cykl! Musicie poznać Flawię i jej autora. Nie będziecie żałować! Nie ma takiej opcji! ♥
PS. A może są wśród Was tacy, co już poznali Flawię i podzielają moje uczucia? Dajcie znać w komentarzu. :)