Ten koncert był zupełną niespodzianką tego lata. Od dawna jest bowiem znany tegoroczny kalendarz koncertowy Jazz Club Papaja – w lipcu i sierpniu nie przewidywano występów. A tu proszę! Nie dość, że 20 lipca odbył się jeden koncert, to na 30 lipca zapowiadany jest już kolejny. Oczywiście pod patronatem na Pięknej.

Grzech Piotrowski & DanHila & Enzo Ferrari & przyjaciele

Grzecha Piotrowskiego, saksofonistę i założyciela Word Orchestry, mogłam usłyszeć już w czerwcu br. (w towarzystwie norweskiego zespołu SOT), ale niestety coś mi wypadło, no i… przepadło. Nie usłyszałam. Ucieszyłam się więc na wieść, że jednak nic straconego. 20 lipca odbył się bowiem koncert w Jazz Club Papaja, w którym wyżej wspomniany wystąpił ponownie, tym razem jednak w całkiem innym składzie: Grzech Piotrowski & DanHila & Enzo Ferrari & przyjaciele, czyli ściślej mówiąc: Krzysztof Łochowicz (gitara), Sebastian Wypych (kontrabas), Anna Wandtke-Wypych (skrzypce) oraz Krzysztof Gradziuk (perkusja).

I tak, jeśli chodzi o Grzecha oraz pozostałych muzyków-instrumentalistów, to owszem – byli świetni! Słuchało się ich wybornie, zwłaszcza samego Grzecha. :) Niestety niewiele było utworów, podczas dwóch setów, które zabrzmiały jedynie instrumentalnie. Wielka szkoda! Bo te utwory, które miały również partie wokalne, no cóż, nie zabrzmiały równie dobrze – przynajmniej w moim odczuciu…

Włoskie klimaty

DanHila, a właściwie to Danila Mazzei, śpiewała swoje własne utwory, oraz standardy, takie jak „Imagine”, „Summertime” czy „My funny Valentine” (bardzo przeze mnie uwielbiane!). Niestety, jej wokal zupełnie nie przypadł mi do gustu. Jak dla mnie zbyt nosowy, taki w stylu country. Fakt, pięknie wyglądała, pięknie też opowiadała o swoich piosenkach (po angielsku), ale, gdy zaczynała śpiewać (również po angielsku) – jak dla mnie – czar pryskał. No cóż, kwestia gustu – rzecz bardzo subiektywna.
Enzo Ferrari śpiewał znacznie mniej, na dodatek po włosku. Owszem, miał w sobie pewien urok, widoczną radość z bycia na scenie i z dzielenia się muzyką, jednak pod względem artystycznym on również nie znalazł się w kręgu moich zainteresowań. Rozweselił, to na pewno, ale muzycznych wrażeń godnych zapamiętania nie dostarczył. Podobnie jak DanHila. Widać, nie dla mnie włoskie klimaty.

Grzech Piotrowski & DanHila & Enzo Ferrari & przyjaciele
Grzech Piotrowski & DanHila & Enzo Ferrari & przyjaciele
Grzech Piotrowski & DanHila & Enzo Ferrari & przyjaciele
Grzech Piotrowski & DanHila & Enzo Ferrari & przyjaciele

No ale! Nie wszystko musi być dla wszystkich! Ja się zachwyciłam przede wszystkim Grzechem, pięknie grającym na saksofonie, oraz Krzysztofem Łochowiczem, na co dzień grającym z Melą Koteluk – jeden i drugi rewelacyjny! A że muzyka jest tak bardzo różnorodna i tak wiele ma do zaoferowania, to każdy znajdzie w niej coś dla siebie. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze! :) Mniemam więc, że zarówno DanHila, jak i Enzo Ferrari zyskali podczas tej pierwszej wizyty w Polsce nowych fanów – nawet jeśli nie o mnie mowa. :)

PS. A już 30 lipca wystąpią w Jazz Club Papaja: Jan Smoczyński Trio, Michael Patches Stewart & Friends – tego to już na pewno nie mogę przegapić! :) 

Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.
Autorem powyższych zdjęć jest Jakub Ćwiklewski.