Nie znoszę mrozu. Szczypie w nos i policzki. Wysusza skórę. Zimno, nieprzyjemnie, nic dobrego. Czasem jednak nabiera ludzkiego oblicza – dosłownie – i wówczas dzieje się rzecz niezwykła… mróz daje się lubić.
A właściwie powinnam napisać Mróz, bo to właśnie takie nazwisko nosi Remigiusz, jeden z najpopularniejszych obecnie pisarzy w Polsce. Mróz gości w coraz to większej liczbie domowych biblioteczek. Coraz to więcej czytelników sięga po książki jego autorstwa, nie mogąc sobie tego odmówić po przeczytaniu tak licznych i tak chwalebnych opinii blogerów książkowych i nie tylko. Mróz trzyma… się świetnie i coś mi się zdaje, że długo nie odpuści.
Około półtora roku temu miałam przyjemność przeczytać i napisać parę słów na temat pierwszego z czterech tomów serii historycznej pt. „Parabellum. Prędkość ucieczki”. To było bardzo dobre, wiele obiecujące pierwsze spotkanie i nawet trochę żałuję, że na następne zdecydowałam się dopiero teraz. Tyle emocji mnie ominęło, choć jeśli patrzeć na to z innej strony – tyle ich jeszcze przede mną. W każdym razie po namowie Karoliny zdecydowałam się przeczytać „Ekspozycję” i aż brakuje mi słów, by wyrazić to, co czuję. Niemniej muszę to zrobić. Istnieje bowiem możliwość, że któryś z moich czytelników nie miał jeszcze okazji zapoznać się z twórczością Remigiusza Mroza, być może nawet o nim nie słyszał, dlatego czuję się w obowiązku, by wieść o tym młodym, utalentowanym, a przy tym jakże pracowitym autorze i jego książkach nieść dalej.
EKSPOZYCJA – TOM I
Wszystko zaczyna się od morderstwa na Giewoncie. To tam, na krzyżu, zostaje odnalezione martwe, nagie ciało mężczyzny. Co gorsza, bez jakichkolwiek śladów winowajcy. Zupełnie, jakby ofiara dobrowolnie wybrała sobie taki los. Prowadzący sprawę komisarz Wiktor Forst szybko jednak wpada na trop. I to nie byle jaki, bo jest nim starożytna moneta… umieszczona w gardle zamordowanego. Co więcej, jak szybko udaje mu się cokolwiek ruszyć tę sprawę, tak też zostaje od niej odsunięty. Dlaczego? Na to pytanie nikt nie potrafi mu odpowiedzieć, on jednak wyczuwa intrygę. Wiedziony instynktem postanawia na własną rękę poprowadzić śledztwo. Pomaga mu w tym dziennikarka, Olga Szrebska. I to, co spotyka wówczas tę parę, zdaje się być czymś wręcz niemożliwym. Tyle okropności i szczęścia zarazem, że aż trudno uwierzyć.
Tym trudniej było odłożyć książkę na bok, bez ukończenia jej. Zarwałam noc, przyznaję. A dawno mi się to nie zdarzyło. Mróz posiada taki talent w kreowaniu postaci z krwi i kości, w budowaniu napięcia i tworzeniu zaskakujących rozwiązań fabularnych (o samym zakończeniu to już nawet ciężko wspominać), że po prostu nie da się rozłożyć tego czytania w czasie. Chce się wiedzieć tu i teraz, co będzie dalej. Chce się przebywać z tymi bohaterami – z tym niepokornym, nieznającym kompromisów Forstem i pewną siebie, nie dającą tak szybko za wygraną Szrebską. Ich się po prostu lubi. Mroza wręcz uwielbia. Kolejne morderstwa, zagadki, wplecione wątki historyczne – autor nie zwalnia tempa ani na moment. I to jego lekkie, bardzo sprawne pióro. Mróz wie, jak pisać, żeby było dobrze.
Żeby nie było tak słodko – mam kilka wątpliwości, pytań, na które w danym tomie nie otrzymałam odpowiedzi, a o które publicznie się nie upomnę, coby nie zdradzać Wam szczegółów fabuły. Liczę jednak, że kolejne części wszystko wyjaśnią. Śmiem nawet twierdzić, że jest to zabieg celowy (Panie Autorze, czyż nie mam racji? ;)). A więc nie pozostaje mi nic innego, jak wyczekiwać styczniowej premiery drugiego tomu cyklu z komisarzem Forstem pt. „Przewieszenie”. I Wam radzę to samo! Po wcześniejszym zapoznaniu się z „Ekspozycją”, ma się rozumieć.
Podsumowując: dobry Mróz nie jest zły. Absolutnie polecam!!!