Nie znałam wcześniej twórczości Grzegorza Kalinowskiego. Nie czytałam jego książek z serii „Śmierć frajerom”, nie szukałam też recenzji na ich temat. Nie wiedziałam o tym autorze nic, a mimo to (i mimo tylu innych czekających na swoją kolej tytułów) zdecydowałam się na przedpremierowe przeczytanie jego najnowszej powieści. Nie wiem, co mnie podkusiło – opis, gatunek, klimatyczna okładka…? No bo na pewno nie nadmiar wolnego czasu. Chyba zdałam się po prostu na swoją intuicję i jak to zwykle wówczas bywa – nie zawiodłam się. A wręcz przeciwnie! Bardzo polubiłam się z piórem Kalinowskiego. „Pogromca grzeszników” to był strzał w dziesiątkę!

Pogromca grzeszników

„Pogromca grzeszników” to pierwszy z cyklu kryminał z Kornelem Strasburgerem, policjantem z Warszawskiego Urzędu Śledczego, w roli głównej. Rzecz się dzieje – co już chyba oczywiste – w Warszawie. W roku 1930. A więc międzywojnie. Czasy, w których m.in. złodziejstwo czy prostytucja były na porządku dziennym. Co więcej, każda z tych „profesji” dzieliła się na kategorie lepszych i gorszych. I tak, ginie jedna z tych „lepszych”. Luksusowa prostytutka (jak to brzmi!), słynna Madame Gala. Burdelmama. Żydówka. Kto i dlaczego ją zamordował? Podstawowe pytanie w każdym kryminale. Czas więc znaleźć odpowiedzi. Wyżej wspomniany aspirant Strasburger rozpoczyna śledztwo, które z każdym kolejnym trupem (a trochę ich będzie) komplikuje się jednak coraz bardziej.

Strasburger, Stolarczyk, Giez i inni

Można by powiedzieć, że „Pogromca grzeszników” to kryminał jak każdy inny. Jest morderstwo, jest zagadka! Trzeba ją tylko rozwiązać – ot, cała filozofia. ALE! Kryminał kryminałowi nierówny (co się tyczy zresztą każdego gatunku). Sama zbrodnia nie wystarczy. Ważne jeszcze – jeśli nie najważniejsze – kto nad tą zbrodnią pracuje. I tu, trzeba przyznać, Kalinowski spisał się doskonale. Jego bohaterowie to postaci z krwi i kości, a takich lubię najbardziej! Lubię też, gdy wszystko jest dobrze przemyślane. Gdy fabułą, postaciami i dialogami, relacjami między nimi etc. rządzi autor, a nie przypadek. I wcale nie trudno wyczuć, gdy jest inaczej. Ale Kalinowski dał radę!

Kornel Strasburger i Zyga Stolarczyk to para wręcz idealna, choć do ideału to jednemu, jak i drugiemu daleko. Ale to nawet lepiej, ciekawiej! Nie da się ich nie lubić. Jeden za drugim w ogień pójdzie i to tylko wzmaga sympatię do nich. Żarty się ich trzymają, zwłaszcza starszy stopniem Strasburger nie szczędzi kawałów swoim kolegom z pracy. Nie bez przyczyny zwą go przecież Dodkiem. Tak, autor nie zapomniał o humorze, co tylko jeszcze bardziej uprzyjemniło czytanie.

Inną ciekawą i równie istotną postacią jest Edward Giez, młody dziennikarz śledczy, dla którego morderstwo Madame Gali stanowiło przełom w jego życiu. Jego kariera nabrała tempa. Ale nie ma co się dziwić, skoro ma taki talent, tak do pisania, jak i wymyślania historii…

Alfons-pogrom i… Marek Krajewski

To, co w takich powieściach lubię jeszcze bardziej, to nawiązywanie do prawdziwych zdarzeń (nie dość, że zyskuje na tym fabuła, to jeszcze czytelnik ma szansę na pogłębienie wiedzy historycznej). Alfons-pogrom miał miejsce w 1905 roku i były to trzydniowe, krwawe zamieszki przeciwko sutenerom i prostytutkom. W powieści Kalinowskiego zarówno policja, jak i prasa właśnie z tym pogromem wiążą sprawę ostatnich morderstw. Czy słusznie i na jakiej podstawie? No tego Wam nie zdradzę.

Nawiązanie do prawdziwych zdarzeń jest świetnym zabiegiem, ale i do tych zmyślonych, np. przez kolegę z branży, Marka Krajewskiego, też jest niczego sobie :) Sam autor przyznaje, że Krajewski czy też Marin Wroński byli dla niego wielką inspiracją przy pisaniu książek, toteż np. wspomnienie Edwarda Popielskiego w „Pogromcy…” nie powinno aż tak bardzo dziwić.

„Pogromca grzeszników” to powieść, którą bardzo polecam. Grzegorz Kalinowski ma świetne pióro, lekko się go czyta (i nie przeszkadzają nawet liczne sentencje łacińskie czy słownictwo gwary warszawskiej, które czynią tę powieść bardziej wiarygodną) i muszę przyznać, że jestem bardzo mile zaskoczona tym literackim odkryciem. Z przyjemnością sięgnę po pozostałe tytuły autora, a i Was do tego zachęcam. Warto!

pogromca grzeszników
Najlepsze oferty książki – TUTAJ
*Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza oraz Business & Culture
Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze (i warto się nimi dzielić).