Wydawnictwo Latarnia powstało całkiem niedawno, bo pod koniec 2015 roku, niemniej tworzą je ludzie związani z tą branżą już od wielu wielu lat.  Co szczególne i warte podkreślenia – owe wydawnictwo postawiło sobie za cel, aby przypomnieć nam – czytelnikom – książki dobre, mądre, ciekawe, aczkolwiek już nieco zapomniane. Zaczęli od „Lidy” Aleksandra Jurewicza oraz „Jańcia Wodnika i innych nowel” Jana Jakuba Kolskiego. Przeczytałam – polecam! O czym poniżej.

Przeczytałam – polecam

Lida – Aleksander Jurewicz

Ta niewielka objętościowo książeczka zauroczyła nie tylko Czesława Miłosza, który przyznał jej nagrodę swojego imienia w 1991 roku, ale również – o czym świadczą liczne pozytywne recenzje – wielu innych, zwykłych czytelników – takich jak ja! Nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać po autorze, gdyż nie był mi wcześniej znany (słusznie więc postąpiło wyd. Latarnia, oj słusznie), ale muszę przyznać, że zostałam bardzo mile zaskoczona.

Już na wstępie trzeba zaznaczyć, iż jest to bardzo osobista pozycja. Aleksander Jurewicz dzieli się w niej bowiem własnymi wspomnieniami na temat krainy swojego dzieciństwa – Białorusi. Jako pięciolatek (w roku 1957) został zmuszony opuścić wraz z rodzicami jej granice. A nie było to dla niego takie proste. Wręcz przeciwnie – dla takiego malca było to zupełnie niezrozumiałe, dlaczego musi opuszczać swój dom, dziadków, to, co mu najbardziej znane i kochane. Dlaczego musi wyjeżdżać do tej Polski?! Do miejsca, w którym, gdy do niego trafił, był kimś gorszym, niechcianym, odrzuconym. I o tych właśnie uczuciach, o wielkim rozżaleniu, poczuciu niesprawiedliwości i o wielkiej tęsknocie opowiada autor. A robi to w sposób dość nostalgiczny, a na pewno iście poetycki.

przeczytałam polecam

Jańcio Wodnik i inne nowele – Jan Jakub Kolski

Nazwisko tego autora bardziej kojarzyłam z filmem (jako reżysera i scenarzystę), choć i tak zbyt dużo mam do nadrobienia. Przypadek chciał, że w tym samym czasie, gdy czekałam już na „Jańcio Wodnika…”, puścili w telewizji „Serce, serduszko” – film, który totalnie mnie urzekł, który niósł za sobą nadzieję na to, że wszystko w końcu się ułoży. Piękny, baśniowy, warto! Jakże tym samym wzrosły  moje oczekiwania względem nowel Kolskiego. Wszak był to mój pierwszy raz z jego piórem i… (już po przeczytaniu) jakże się zachwyciłam! Tak trafnie dobierał każde słowo, tak mocno, tak treściwie składał każde zdanie. Twórczość pierwsza klasa. Że też dopiero teraz ją poznałam. No ale jak to mówią, co się odwlecze… I chwała im za to, że mówią prawdę ;)

W zbiorze wydanym przez Latarnię znajdziecie sześć nowel autorstwa Kolskiego, w większości znanych z ekranizacji. Wszystkie w podobnym, wiejskim (chłopskim?), choć wcale nie takim znowu sielskim klimacie. O ludziach. Mówiąc najprościej. Choć dzieją się tam rzeczy znacznie trudniejsze, a już na pewno dziwniejsze, niż zwykły człowiek mógłby sobie wyobrazić. Ale żeby nie było! Wyobraźnia podczas czytania działa i pracuje na pełnych obrotach! Bo świat, który Kolski stworzył, łączy w sobie magię z surowym realizmem. To takie baśnie dla dorosłych. Opowiada w nich o motywacjach ludzi, o czynach, których się dopuścili w imię… no właśnie – w imię czego? Zdawało im się, że znają odpowiedzi na to pytanie, jednak nie zawsze zdawali sobie sprawę z tego, że mogą się mylić…

przeczytałam polecam

Wielki plus dla Wydawnictwa Latarnia za „odkurzenie” takich perełek, a także za wydanie ich w tak pięknej szacie graficznej! Uwielbiam, doceniam, podziwiam! Bo liczy się całość (dla fanki pięknych rzeczy tym bardziej :)). Uważam, że książki trzeba traktować z należytą starannością, ze swego rodzaju oddaniem, na każdym etapie ich powstawania. Brawo! Z chęcią sięgnę po inne pozycje z oferty Latarni.

Za książki dziękuję: Wydawnictwu Latarnia 
Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.
Autorem powyższych zdjęć jest Jakub Ćwiklewski.