Zdając sobie sprawę, jak niewiele mam teraz czasu na pisanie bloga i chcąc ułatwić sobie nieco zadanie, wracam z cyklem PRZECZYTAŁAM – POLECAM. Książki zebrane, wybrane (a więc nie wszystkie) z ostatnich miesięcy, a prawie że roku, które przeczytałam i chciałabym Wam polecić (a o których nie powstały osobne wpisy), znajdziecie właśnie tutaj, poniżej, a wraz z tytułami moje krótkie OCHY i ACHY na ich temat. Książki bardzo różne, ale ja tak właśnie lubię czytać – nie ograniczając się w żaden sposób. Nie przedłużając…

Przeczytałam – polecam

Mroczna materia – Blake Crouch, Zysk i S-ka

Żyjemy w zupełnej nieświadomości faktu, że jesteśmy elementem rzeczywistości znacznie większej i dziwniejszej, niż jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić.

Blake Crouch, „Mroczna materia”

Po przeczytaniu tej książki, długo jeszcze potem o niej rozmyślałam. Teoria wieloświatów fascynuje i ogłupia jednocześnie, a Blake Crouch doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Idealnie wykorzystał ten temat do stworzenia nietuzinkowej, niezwykle intrygującej, ekscytującej i świetnie skonstruowanej fabuły swojej powieści. Co tu dużo mówić – ma facet wyobraźnię! I, co istotne, potrafi z niej zrobić użytek. Choć, kto wie, może rzeczywistość przez niego stworzona ma więcej wspólnego z prawdą, niż możemy sobie wyobrazić. Ja w każdym razie jestem skłonna uwierzyć, że coś w tym wszystkim jest na rzeczy. A nawet gdyby! To wówczas rodzi się pytanie i autor poprzez swoją powieść zdaje się je zadawać: czy świat, w którym żyjemy, który poprzez swoje codzienne wybory tworzymy, sprawia, że jesteśmy szczęśliwi? Czy gdybyśmy mogli cofnąć czas i zmienić cokolwiek – zrobilibyśmy to? I czy bylibyśmy gotowi na wszelkie możliwe tego konsekwencje, np. utratę miłości swojego życia? Jason Dessen dostał szansę, by się o tym przekonać (choć w gruncie rzeczy wcale o to nie prosił). I powiem Wam jedno: lepiej chyba nie wiedzieć, „co by było, gdyby”. Ale taka zdaje się być ludzka natura – chcemy tego, czego nie mamy i mieć nie możemy. Do czasu jednak, aż to dostaniemy… 

Rewelacyjny, trzymający w napięciu thriller science fiction! Warto!

Do kupienia TUTAJ.

Księgobójca – Maja Wolny, Czarna Owca

Czytałam wcześniej „Czarne liście” tejże autorki, które notabene również polecałam. Z ciekawością więc sięgnęłam po „Księgobójcę”.

A może to, co gromadzimy, to tylko trujący balast, który nas powoli uśmierca? Może – jeśli chce się zacząć życie od nowa – należy rytualnie spalić stare rzeczy? Tak czy inaczej zostanie nam pamięć przeszłości. Bolesna, kamienista i nieprzewidywalna.

Maja Wolny, „Księgobójca”

Rzecz się dzieje w Amsterdamie. Inspektor Eva Paelinck prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci Jana Vissera, restauratora zabytkowych mebli. Wśród osób powiązanych z tą sprawą znalazł się między innymi Wiktor Krzesim, księgarz polskiego pochodzenia, który widział więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Zawodowy obserwator. A to wszystko dlatego, że tak bardzo kogoś pokochał…

Maja Wolny po raz kolejny dotyka w swej twórczości tematu przeszłości, która nigdy tak naprawdę nie przemija. Na dodatek odzywa się, gdy czas się o nią upomina. Zbrodnia, miłość, zranione uczucia, starość… Niespiesznie opowiedziana historia, której daleko do typowych dreszczowców. Nie było napięcia, którego można by oczekiwać, niemniej nie czułam zawodu. Zbrodnia zdawała się być tylko pretekstem. To ludzie, którzy większość życia mieli już za sobą, grali w tej powieści pierwsze skrzypce. Sześćdziesięciolatkowie, którzy postanowili zamieszkać razem na stare lata. To oni i ich doświadczenia, osobiste wybory, których musieli dokonać wiele lat temu…

Lubię takie historie. Lubię, gdy przeszłość przemawia. W gruncie rzeczy to, co się już wydarzyło, bywa jeszcze bardziej niepewne i tajemnicze, niż to, co ma się dopiero wydarzyć. Maja Wolny zmusza do refleksji. Polecam.

Do kupienia TUTAJ.

Ekożona – Michal Viewegh, Stara Szkoła

Co za książka! Nie znałam wcześniej twórczości Viewegha, zresztą, jak do tej pory nie było mi po drodze z czeską literaturą, w ogóle. Niemniej bardzo się cieszę, że tę książkę przeczytałam. Przede wszystkim dlatego, że jest świetnie napisana! I co ważne – z humorem! Relacje damsko-męskie, próba poznania i pogodzenia obu tych światów nie może obejść się bez humoru. :) Wówczas jest dużo prościej, nie tak boleśnie, a przynajmniej można tak udawać. 

-(…) Chcemy je przesadnie dominować. Poniżamy je. Przywłaszczamy je sobie. Zamykamy je w złotych klatkach. Nie słuchamy ich. Zbyt dużo milczymy. Rozkazujemy. Zakazujemy. Jesteśmy zazdrośni. (…) Jesteśmy im winni historyczne przeprosiny. – Pan już też jest zainfekowany.

Michal Viewegh, „Ekożona”

Mojmir w życiu by się nie spodziewał, że jego Hedvika, spokojna, ugodowa, wdzięczna dziewczyna, stanie się taką wyzwoloną kobietą. To, co on przeszedł, to ja mu szczerze współczuję. Przyznaję, że w tej szalonej grze, jaką jest wspólne życie, to właśnie jemu kibicowałam. Nie dało się inaczej. Wychodzę z założenia, że umiar powinien być we wszystkim. Ale nie będę Wam zdradzać do czego i jak daleko posunęła się Hedvika, by być w zgodzie ze swoją naturą. O matulu! ;)

Do kupienia TUTAJ.

Siedem sióstr – Lucinda Riley, Albatros

Oto książka, którą po prostu pokochałam! Czytałam już wcześniej „Różę północy” i w sumie wiedziałam, czego się mogę po twórczości Lucindy Riley spodziewać, jednak nie sądziłam, że aż tak bardzo skradnie moje serducho! „Siedem sióstr” to pierwsza część cyklu o sześciu kobietach, których przybrany ojciec – tajemniczy Pa Salt – niespodziewanie umiera i które dostają szansę, aby się w końcu czegoś więcej dowiedzieć na temat swojego pochodzenia. Każda z nich urodziła się bowiem w innej części świata i za każdą stoi inna, choć równie niezwykła historia. Co więcej, ojciec nadał im imiona mitycznych Plejad. Przypadek?

Pierwsza część dotyczy Mai, najstarszej z sióstr. Tej, która jako jedyna zawsze była blisko domu. Zawodowo zajmowała się tłumaczeniem, mogła więc pracować z każdego miejsca na ziemi. Wskazówki Pa Salta doprowadziły ją jednak – ku jej własnemu zdziwieniu – do Rio de Janeiro, gdzie z pomocą brazylijskiego pisarza próbuje odkryć tajemniczą przeszłość swojej biologicznej rodziny. Dodam tylko, że przeszłość ta niesie za sobą wiele poświęcenia, żalu, tęsknoty, ale i namiętności, jakiej dawno nie spotkałam w żadnej książce (ach, Ci Francuzi! Ach, Ci artyści!). Co za emocje!

Każdy prawdziwy artysta wie, że reguły są po to, by je łamać, a szlabany, aby je przeskakiwać. Mamy jedno życie, mademoiselle, i musimy żyć zgodnie ze swoim wyborem.

Lucinda Riley, „Siedem sióstr”

Jestem bardzo ciekawa kolejnych części. Tym bardziej, że im dalej, tym coraz więcej tajemnic będzie odkrywanych. A już teraz widzę, że jest co odkrywać! Zacieram rączki… i baaaaaaaardzo polecam.

Do kupienia TUTAJ.

Nieznajoma w domu – Shari Lapena, Zysk i S-ka

Shari Lapena zadebiutowała rewelacyjnym thrillerem „Para zza ściany”, nie miałam więc oporów przed sięgnięciem po kolejny tytuł jej autorstwa. I po raz kolejny dałam się wciągnąć w historię, podczas której autorka bawiła się mną, jak chciała. Trzymała w napięciu od samego początku. U niej nie ma niczego, co zbędne. Jest szybko, ciągle się coś dzieje, nowe informacje wychodzą na jaw i burzą wcześniejsze przekonania odnośnie winowajcy. A o co chodzi tym razem? Przykładna gospodyni domowa pędzi samochodem, przekraczając prędkość i powoduje wypadek, doznając przy tym częściowej amnezji – nie pamięta nic z tego feralnego wieczoru. Nie wie, dlaczego zachowywała się w tak niepodobny do siebie sposób. Tym bardziej jej mąż niczego nie rozumie. Co gorsza, zaczyna się nią interesować detektyw policyjny, który prowadzi sprawę pewnego morderstwa. Dzieje się.

W gruncie rzeczy to jest ta sama Shari Lapena, co przy debiucie. Czuć jej styl, sposób na powieść. Wie, jak zainteresować czytelnika i korzysta z tego, jak może. I dobrze! Tylko to zakończenie. Osobiście czuję lekki niedosyt, ale to tylko parę ostatnich stron… nie burzą zadowolenia z całości. Konkretna rozrywka.

Do kupienia TUTAJ.

A na deser:

Apetyczna książka – Daria Rybicka, Katarzyna Bonczek

Oto książka, którą powinna przeczytać każda świeżo upieczona mama. Sama, gdy urodziłam Lidię, nie miałam pojęcia o tak wielu rzeczach związanych z żywieniem (z moją dietą jako matki karmiącej piersią, jak i z późniejszym rozszerzaniem diety niemowlaka). Wiele sprzecznych informacji docierało do mnie zewsząd. Nie wiadomo było komu zaufać. Przeszukałam internet wzdłuż i wszerz. W końcu zaczęłam trafiać na odpowiednie osoby i w końcu w mojej głowie zaczęło się przejaśniać…

Niewątpliwą zaletą „Apetycznej książki” jest to, iż jest przeznaczona dla całej rodziny. Jest to swoisty przewodnik po zdrowym, mądrym i smacznym odżywianiu (dodam, że prostym i szybkim w wykonaniu, co każda mama doceni). Daria Rybicka (dietetyk) i Katarzyna Bonczek (fotograf), to dwie blogerki, które postanowiły zaspokoić swoje aspiracje, a przy tym pomóc innym, m.in. podobnym jak ja, na początku swojej drogi z dzieckiem u boku (nie bez przyczyny pierwotny tytuł to „Do brzucha malucha”). Jest rozdział o karmieniu piersią, rozszerzaniu diety niemowlaka, o porankach, obiadach, kolacjach i przekąskach, a nawet słodkościach. Wszystko podane w bardzo swobodny, lekki, niewymuszony, wręcz „koleżeński” sposób. Dziewczyny niczego nie narzucają, nie wytykają palcami, nie przekonują. One inspirują, pokazując, jak to wygląda u nich w domach. Bez ściemy. Tak myślę. ;) No i te piękne zdjęcia!

Żałuję tylko, że zabrakło na końcu spisu wszystkich przepisów zawartych w książce, by było łatwiej je potem odnaleźć, ale to może przy jakimś wznowieniu?

W każdym razie polecam bardzo.

Do kupienia TUTAJ.
Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze (i warto się nimi dzielić).