Po „Harrym Potterze” czy „Pieśni Lodu i Ognia” (tak bardzo, bardzo uwielbiam!) długo nie mogłam trafić na cykl, który spodobałby mi się na tyle, bym z wielką niecierpliwością wyczekiwała kolejnych jego tomów, bym chciała wiedzieć (teraz, już, natychmiast), co wydarzy się dalej. Czekałam więc na taką historię (aż czymś mnie zaintryguje), która spełni moje oczekiwania, która ponownie przeniesie mnie w świat nadzwyczajnych postaci, miejsc, wydarzeń – by oderwać się od rzeczywistości, by dać się ponieść wyobraźni…
W końcu trafiłam na pozycję, szczególnie rekomendowaną przez innych blogerów (a osobiście polecaną mi przez Anię z Wstaw Tytuł), która już po kilku stronach zdawała się być tym, czego szukałam, a po przeczytaniu ostatniego rozdziału, tylko się w tym przekonaniu utwierdziłam. Jakie to szczęście, że zaufałam swojemu przeczuciu i od razu zaopatrzyłam się w kolejny tom! Przypadek?

„Czas Żniw” i „Zakon Mimów” to dwie pierwsze części cyklu autorstwa młodej, ale jakże zdolnej Samanthy Shannon. Historia, którą stworzyła, dotyczy osób o niezwykłych umiejętnościach, choć niekoniecznie docenianych przez tych, którzy tych umiejętności nie posiadają – mowa o jasnowidzach. No właśnie, wszyscy o nich słyszeliśmy (i to nie tyko za sprawą książek czy filmów), wszyscy wiemy, czym się wyróżniają, co (rzekomo) potrafią, być może nawet na kogoś takiego trafiliśmy…, niemniej niekoniecznie w dane umiejętności (tzw. paranormalne) wierzymy (czy też nie potrafimy w nie uwierzyć). A gdyby ich dar był autentyczny? Gdyby umiejętności pozazmysłowego dostrzegania były czymś realnym, udowodnionym? Przeraziłoby to Was? Czy całkiem przeciwnie? Bo właśnie dzięki tej niepewności (to w końcu wierzyć w te ich moce czy nie?) powieść Shannon zyskuje na atrakcyjności, a już na pewno intryguje i zmusza do zadawania pytań: co jest poza nami? poza naszym doczesnym życiem, poza ziemią, po której stąpamy? co dzieje się z naszą duszą – czy cokolwiek? Moc zagadek. Ale ja lubię je zadawać. I lubię, gdy takie tajemnicze aspekty naszego życia są wykorzystywane w literaturze. Samantha Shannon wzięła na warsztat wiedzę o jasnowidzach, rozbudowała ją na własne potrzeby, dodała o wiele więcej, niż moglibyśmy sobie wyobrazić, tworząc w ten sposób cykl, o którym nie da się tak łatwo zapomnieć. No i jej styl pisania, język… Jak dla mnie rewelacja!
Jeżeli chcecie dowiedzieć się, dlaczego zwykli mieszkańcy Sajonu (miejsca, w którym dzieje się akcja, btw. w roku 2059) gardzą jasnowidzami, jak również kto, na jakie kategorie (a trochę ich jest) podzielił jasnowidzów (i jakie są tego konsekwencje), kim są Mim-lordowie, Mim-królowe i ich Faworyci, Ślepcy, Refaici, Emmici i wielu, wielu innych, to KONIECZNIE zapoznajcie się z tym cyklem! Wówczas, w pierwszym tomie, przeczytacie o Śniącym Wędrowcu, którym jest główna bohaterka, Paige Mahoney – młoda, ale jakże odważna, żądna prawdy i sprawiedliwości, czasem roztropna i zbyt narwana, ale jest to dość zrozumiałe w jej sytuacji. Dowiecie się o jej odkryciach na temat jasnowidzów, o tym, gdzie mogą trafić, gdy (według rządzących w Sajonie) zrobią coś bardzo złego (osobiście się o tym przekonała), o tym, czym jest Czas Żniw i kto jest za niego odpowiedzialny. W drugim tomie będziecie zaś śledzić niebezpieczne poczynania Paige, które ostatecznie doprowadzą do powstania tytułowego Zakonu Mimów. Bo jak się okazuje – zdrajcy są wszędzie. Kłamstwami byli i nadal są karmieni ci, do których prawda nie może dojść…
Nie mogę się doczekać kolejnego tomu! Jeszcze tyle rzeczy jest do wyjaśnienia, jeszcze tyle musi się zadziać! Samantha Shannon wiedziała, jak pisać, by ciekawość w czytelniku nie malała – zdolna dziewczyna, nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Absolutnie polecam! Fikcja, jaką lubię – pochłania bez reszty.