Szczęście, jak wiele innych, jest pojęciem względnym. Dla każdego może oznaczać coś zupełnie innego, w zależności od odczuwanych potrzeb. To możliwość ich zaspokojenia jest wyznacznikiem szczęścia. Realizując więc nasze potrzeby, czujemy się, jesteśmy szczęśliwi. Proste? No nie do końca. Bo najczęściej jest jednak tak, że szczęście kojarzymy z czymś przypadkowym, zupełnie od nas niezależnym. „Ten/ta to ma szczęście!” – słyszeliście lub sami pewnie powtarzaliście te słowa bez większego namysłu. A prawdą jest, że ten czy ta po prostu na to szczęście zapracowali. I, jak twierdzi Renata Wrona, Wy również możecie.

Z reguły nie sięgam po poradniki. Jestem do nich dość sceptycznie nastawiona. Kojarzą mi się z czczym gadaniem o tym, że możesz wszystko, choć niewiele z tego gadania wynika. takie tam stale powtarzające się frazesy. Tym razem jednak zrobiłam wyjątek, przeczytałam jedną z „tych” książek, gdyż, mówiąc najuczciwiej, zostałam o to poproszona. Raz kozie śmierć! Ostatecznie cóż miałam do stracenia? Co najwyżej utwierdziłabym się w przekonaniu, że to nie dla mnie. Uczucia po lekturze miałam jednak zgoła inne, niż się tego spodziewałam.

Szczęśliwa kobieta. Rozwój, kariera, miłość

Renata Wrona, coach, trenerka, autorka „Szczęśliwej kobiety”, podjęła się misji udowodnienia kobietom, że mogą i mają prawo być szczęśliwe. Że mogą dokonać zmiany w swoim życiu, która da im w końcu to tak bardzo upragnione poczucie zadowolenia. Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak samoświadomość. A więc pierwszym, jakże kluczowym krokiem, jest przyjrzenie się samej sobie i swojemu życiu oraz odpowiedzenie na pytanie: gdzie jest ten brakujący element? Czego mi brakuje? Co przeszkadza mi w byciu szczęśliwą? Wówczas zaczyna się cała „zabawa”.

To, co spodobało mi się w książce Renaty Wrony, to szereg zadań, które przygotowała dla swoich czytelników. Nie tylko teoria, ale również konkretne ćwiczenia. Krok po kroku, choć w dość dużym uproszczeniu, prowadzi nas przez wszystkie, niezwykle ważne jej zdaniem, etapy, które mają na celu przybliżenie nas do tej upragnionej zmiany. Przyznaję, że już przy pierwszym z nich miałam niemały problem. Bowiem miałam spisać kilka rzeczy, za które jestem sobie wdzięczna. Sobie! Dla mnie to było nie do pomyślenia, bo owszem, potrafię być i jestem wdzięczna (mam za co!), ale nie sobie. Już na wstępie wyłożyłam się na tym, iż tkwi we mnie przekonanie, iż to nie ja jestem sprawcą swego losu. A przecież nawet jeśli nie w pełni, to w jakimś stopniu przyczyniłam się do tego, jak moje życie teraz wygląda, czyż nie?

Określ swoją sytuację i wyznacz realne cele

Uświadomienie sobie własnych potrzeb i umiejętność ich nazwania nie zawsze jest takie proste, jak by się mogło niektórym wydawać. Autorka zdaje sobie z tego sprawę, toteż uczy swoje czytelniczki, jak tego dokonać. Pokazuje jak (zdawałoby się nieosiągalne) marzenie uczynić realnym celem i przede wszystkim – jak go osiągnąć! Posiłkuje się przy tym różnymi metodami, m.in. kołem życia, analizą SWOT, modelem poziomów neurologicznych Diltsa, metodą małych kroków Kaizera czy mapą marzeń. Dla mnie lektura tej książki była inspirującą i zachęcającą do dalszej pracy nad sobą i nad pewnymi aspektami mojego życia, które wiem, że mogę ulepszyć. Wszak życie to ciągła nauka, ciągły rozwój.

„Szczęśliwa kobieta” Renaty Wrony to ciekawa pozycja. Polecam ją tym kobietom, które dopiero zaczynają pracę nad sobą. Nie jest to bowiem lektura wyczerpująca, ale lekkie pióro autorki, prosty, zrozumiały język i nienarzucający ton zachęcają do dalszych poszukiwań.

Za książkę dziękuję Autorce
Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze.