Urszula Dudziak to światowej sławy wokalistka jazzowa (mniemam, iż wszyscy znają lub choćby kojarzą jej największy przebój – „Papayę„). Ucieszyłam się więc bardzo, gdy dowiedziałam się, że będę miała okazję usłyszeć ją na żywo. Koncert w kameralnym Jazz Club Papaja w Ełku! Na dodatek pod patronatem na Pięknej! Nie mogło być lepiej.

Urszula Dudziak w Jazz Club Papaja w Ełku

Wieczór 20 maja był więc zarezerwowany wyłącznie dla Urszuli Dudziak. Przybyłam na miejsce, oczekując pięknych, muzycznych wrażeń, o których miałam nie zapomnieć jeszcze przez bardzo długi czas. Taki był plan. Czy udało mi się go zrealizować?
O 20.30 na scenie pojawili się najpierw towarzyszący artystce muzycy: Cezary Paciorek (akordeon), Łukasz Poprawski (saksofon), Tomasz Torres (cajon), Artur Gierczak (gitara), Robert Kubiszyn (bas), a chwilę później również ona – wyczekiwana przez tłumnie (jak na to miejsce) zebraną publiczność gwiazda wieczoru.
I cóż mogę teraz powiedzieć? Szczerze przyznaję, że odczucia miałam niestety dosyć mieszane…

Zacznijmy jednak od tego, co mnie zachwyciło.

Energia! Tego na pewno nie brakowało na tym koncercie. Urszula Dudziak, mimo swoich 73 lat (tak, wiem, nie wypada, ale skoro sama artystka nie miała z tym problemu, aby wspomnieć o swoim wieku, a nawet wręcz przeciwnie, to po prostu wezmę z niej przykład :)), mogłaby zawstydzić niejedną trzydziestolatkę. Ogromne poczucie humoru, duży dystans do siebie, radość życia (nie omieszkała pochwalić się pierścionkiem zaręczynowym, brawo!), wokal, jak i ona sama, w świetnej formie. Tylko pozazdrościć. No i to jej – przepraszam za wyrażenie – gadulstwo ;) Oj tak, Urszula Dudziak miała o czym opowiadać i robiła to przez bardzo długi czas, niemal bez zająknięcia. Można było od niej usłyszeć wiele anegdotek z życia zawodowego, ale również otrzymać… kilka recept na lepsze, szczęśliwsze życie :) Tak, wiem, jak to zabrzmiało. Ale Dudziak już na wstępie uprzedziła, że ma zamiar tego wieczoru przeprowadzić… terapię. Grupową ma się rozumieć. Oczywiście należało to odebrać z przymrużeniem oka, niemniej „gadaniu” nie było końca…

Urszula Dudziak w Jazz Club Papaja w Ełku

I to jest właśnie mój jedyny, choć jakże znaczący zarzut.

Zabrakło muzyki! A przynajmniej w takiej ilości, jak bym tego oczekiwała. Tylko sześć utworów podczas półtoragodzinnego spotkania z artystką. Za mało, zdecydowanie za mało! Tym bardziej, że miała ze sobą tak cudownych i tak mega zdolnych muzyków. Czułam wielki niedosyt. Ja po prostu chciałam więcej! Tak Urszuli Dudziak, jak i pozostałych artystów.
Zresztą kto by nie chciał?

No cóż, może będzie jeszcze okazja. Póki co mogę jedynie (a może „aż”) powiedzieć, że Urszula Dudziak to cudowna, bardzo pozytywna kobieta, z której z całą pewnością można, a nawet należy brać przykład. Z taką energią człowiek się nie starzeje. :)

I tak oto pierwszy raz zdarzyło mi się wrócić z koncertu z… książką – może dlatego, że czułam się trochę, nie jak na koncercie, ale jak na spotkaniu autorskim, żeby nie powiedzieć, że jak na fotelu u psychoterapeuty. ;)

Urszula Dudziak w Jazz Club Papaja w Ełku
PS. Czytaliście „Wyśpiewam wam wszystko” Urszuli Dudziak?
Podzielcie się wrażeniami lub linkami do Waszych wrażeń.
Autorem powyższych zdjęć jest Jakub Ćwiklewski.