Gabriela Gargaś to popularna autorka powieści obyczajowych, romansów, a ostatnio również książek dla dzieci. Ja jednak, przyznaję, miałam z nią do czynienia po raz pierwszy dzięki tegorocznej akcji wydawnictwa Czwarta Strona pod jakże trafionym hasłem: Zaczytany Dom. A ja dodam jeszcze: Zaczytane Święta. Bowiem pośród ośmiu książek świątecznych, dwie z nich wyszły spod pióra owej autorki i to właśnie je przeczytałam jako pierwsze. O moich wrażeniach dowiecie się poniżej.

Eryk i Mela na tropie Świętego Mikołaja

Przychodzi taki moment w życiu każdego dziecka, że przestaje wierzyć w Mikołaja. A to zakwestionował jego istnienie jakiś kolega, a to prezenty (oczywiście z wiadomego listu) znalazły się jakimś cudem na dnie szafy rodziców, a to… itd. itp. Powodów może być całe mnóstwo. Niemniej prawda wychodzi na jaw i w gruncie rzeczy nie ma co się zarzekać, iż jest inaczej. No chyba że…

…chyba że się wówczas udowodni, że magia Świętego Mikołaja, jak i samych Świąt, tkwi w czymś zupełnie innym, niż z pozoru mogłoby się dzieciom wydawać. I właśnie tego Gabriela Gargaś spróbowała dokonać w swojej historii o Eryku, który tuż przed Świętami „zaczął wątpić”, oraz jego młodszej siostrze Meli, której wiara była z kolei zupełnie niezachwiana. No i jak sam tytuł wskazuje, rodzeństwo rozpoczęło swoje „dochodzenie”, w którym szukało odpowiedzi na pytanie: „czy Mikołaj istnieje naprawdę?”, dowiadując się przy tym wieeelu ciekawych rzeczy.

Nie zabrakło bajkowej magii, Mikołaja (a jak!), elfów czy latających reniferów, ale przede wszystkim okazało się, że… „Eryk i Mela na tropie Świętego Mikołaja” to książka dla dzieci, która niesie przesłanie o „dobrych sercach” i najwspanialszych prezentach, które są ich dziełem. Pomoc, życzliwość, drobne gesty, otwartość na drugiego człowieka – dzięki temu każdy z nas może być pomocnikiem Mikołaja i tworzyć magię Świąt. I sami pewnie przyznacie, że trudno się z tym poniekąd nie zgodzić.

Książkę rekomenduję dzieciom w wieku 5-6 lat. Zaczęłam czytać tę książkę dla Lidki, ale ona jest chyba jeszcze trochę za mała (4 lata), by móc w pełni się na niej skupić. Owszem, była zaciekawiona (sama mówiła, że jej się podoba), ale zbyt liczne strony pozbawione jakichkolwiek ilustracji (a szkoda!, bo te, które się jednak pojawiły, były bardzo przyjemne dla oka) skutecznie przekierowywały jej uwagę gdzie indziej. To nic, nie teraz, to innym razem – znajdziemy dla niej miejsce w lidkowej biblioteczce. Bądź co bądź, warto tę książkę wziąć pod uwagę przy wyborze grudniowo-świątecznych tytułów dla Waszych pociech. Dodam tylko, że na końcu znajduje się kalendarz adwentowy do wpisywania dobrych uczynków, w tym propozycja takowych. Świetna sprawa!

TUTAJ kupicie „Eryka i Melę na tropie Świętego Mikołaja”.
zaczytane święta

Zostań moim aniołem

Oto powieść, która, mówiąc krótko, totalnie mnie oczarowała. Właśnie tego oczekiwałam od tego typu lektury, właśnie takiego klimatu potrzebowałam. Muszę przyznać, że autorka konkretnie wciągnęła mnie w tę historię (mimo że, przyznaję, nie od samego początku) i dlatego już na wstępie baaardzo Wam ją polecam!

„Zostań moim aniołem” to historia dwóch sióstr, Marietty i Bereniki, które zdecydowanie potrzebowały w swoim życiu zmiany (choć wcale się do tego nie przyznawały). Mierzyły się z własnymi rozczarowaniami, niedoścignionymi marzeniami, lecz robiły to zupełnie po cichu, raczej godząc się na los, który zdawał im się w pewnych kwestiach przesądzony.

I tak oto: Marietta – artystka – prowadziła niewielki sklep z rękodziełem i szykowała się do ślubu, zaś Berenika oddawała się całkowicie pracy na oddziale intensywnej terapii i gdyby nie jej mama, stale podsuwająca jej nowych kandydatów „na męża”, zapomniałaby, że istnieje życie poza szpitalem. No ale jak to w życiu zwykle bywa – w końcu musiało się coś wydarzyć. Te strefy jako takiego komfortu, w których obie się znalazły, nagle zaczęły im uwierać, robiły się…za ciasne. Na ich horyzoncie pojawili się mężczyźni (tak, tak, bo jakżeby inaczej ;)), którzy nieźle namieszali w ich głowach. Chciałabym napisać, że zadziałała Magia Świąt (choć poniekąd tak było), ale uczciwie dodam, iż nie obeszło się również bez mniejszych czy większych dramatów… Tak to już chyba jest, że czasem musimy pocierpieć, by dostać kolejną szansę na szczęście. Musimy wypłakać swoje, oczyścić się z pewnych emocji, by w końcu ruszyć dalej.

Czytając tę książkę, co rusz przychodziły mi na myśl takie filmy jak kultowy już „To właśnie miłość” czy nasze polskie „Listy do M.”. Bo to właśnie w takiej konwencji autorka przedstawiła historię swoich bohaterek i wielu innych osób, z pozoru w żaden sposób z nimi nie związanych. Mi się to spodobało, bo dzięki temu można było spojrzeć na pewne postaci z zupełnie innej perspektywy, mając w sobie więcej zrozumienia dla ich poczynań. Ogólnie książka świetna na ten zimowy czas. Także kupujcie, wypożyczajcie – CZYTAJCIE!

TUTAJ kupicie „Zostań moim aniołem”.
zaczytane święta

Zaczytane Święta to piękne Święta

Świąteczne książki są idealne jako prezent na Mikołajki czy pod choinkę. Jednak osobiście uważam, iż w ich przypadku nie ma co czekać na to, że ktoś wpadnie na pomysł, by nas nimi obdarować (ale sami nie miejmy oporów z takimi podarunkami). Takie książki są idealne na grudzień, cudownie pomagają wczuć się w klimat i aż dziw mnie bierze, iż wcześniej jakoś tak specjalnie po nie nie sięgałam (nie popełniajcie mojego błędu!). Może to ten rok… niezbyt udany (mówiąc delikatnie). Bardzo czekałam na ten miesiąc i postanowiłam cieszyć się nim już od samego początku. Taki mój sposób na wszelkie stresy dnia codziennego. Zaczytane Święta to piękne Święta. Zaczytany czas to mój czas, w którym robię to, co uwielbiam i co daje mi chwilę wytchnienia. Polecam bardzo.

PS. A dzieciom czytajcie codziennie! Nie tylko od święta. Uwierzcie mi, wejdzie im to wówczas w nawyk. Widzę po swoich dzieciach, warto!

Bo piękne rzeczy dzieją się w kulturze
i warto się nimi dzielić.