Są takie książki, które TRZEBA przeczytać. Powodów tego MUSU może być naprawdę wiele. Czasem jest na przykład tak, że wymaga tego akurat program nauczania w szkole (obowiązkowe lektury!). Innym razem zmusza nas do tego chęć samodoskonalenia się/dalszego rozwoju albo robimy to w ramach obowiązków zawodowych. W przypadku zaś tytułu, o którym będę poniżej opowiadać, jest tak, że najzwyczajniej w świecie… nie mogłam się go doczekać! Od początku wiedziałam, że, gdy tylko się pojawi, BĘDĘ MUSIAŁA go przeczytać. Tak po prostu. Mowa o kontynuacji absolutnie rewelacyjnego „Łabędzia”. Tak, tak, przed Wami „Żona nazisty”.
Łabędź vs Guderian
Ciężko jest pisać o książce, która jest kontynuacją, nie zdradzając „niechcący” istotnych wątków z pierwszej części. Być może trafiliście na ten wpis, choć „Łabędź” jeszcze przed Wami, nie chciałabym więc psuć Wam tej pewnej, jak mniemam, przyjemności z czekającej na Was lektury. Pokrótce więc.
O rodzącej się niezwykle silnej i jakże ujmującej relacji między Anną Łabędź i Gustawem Guderianem, między Polką a Niemcem, w czasie, gdy wojna wisi w powietrzu, gdy jest tuż za rogiem, gdy nic nie jest pewne i optymizm coraz mniejszy… czytamy właśnie w tej pierwszej części. Wiele się wówczas dzieje, tak tych pięknych, jak i niestety bardzo trudnych historii. Ta zaś dotycząca bezpośrednio tych dwojga ma swoją kontynuację w kolejnej części. Anna jako żona/nie żona… nazisty? Tak, tak, może się to wydawać nieco zawiłe czy też po prostu niejasne, ale to zdanie wiele mówi o tym, co ją spotkało już po wybuchu II wojny światowej. Nic już nie było oczywiste, żyła w prawdzie, ale tylko w niektórych momentach w jej własnej prawdzie. Żyjąc wśród Niemców, musiała zagrać swoją rolę… życia, bo jej życie właśnie od tej roli zależało.
Okazuje się, że można dość dobrze funkcjonować wśród innych „za określoną maską”, o ile ma się jednak możliwość koniec końców tę maskę zdjąć, by móc bezpiecznie pooddychać wśród osób, które się kocha, którym się ufa, które się zna. Anna, całym sercem obiecywała sobie, że do końca pozostanie Łabędziem, choć w gruncie rzeczy chyba nie zdawała sobie sprawy, jak bliskie staje jej się bycie panią Guderian. Gustaw był miłością jej życia. Wszystko wskazywało na to, że ona była tym samym dla niego. Dlaczego więc stało się to, co się stało…?
Sylwia Trojanowska „kupiła” mnie (całą tą historią) totalnie. Niebanalne postaci, żywe dialogi, dopracowane wątki, osadzenie fabuły w czasach wojennych, której finał poznajemy – jak ja lubię takie zabiegi! – już w czasach współczesnych… Od razu widać, jak wiele pracy włożyła w napisanie tych książek, jak bardzo zadbała o każdy szczegół, jak wiele serca jej oddała. Wspaniała, poruszająca, choć miejscami bardzo smutna, dwutomowa opowieść, w której można się po prostu zatracić. Takich książek się szybko nie zapomina.
Na zakończenie już tylko dodam, że taka KONIECZNOŚĆ to sama przyjemność. Przeczytajcie więc. Polecam.
TUTAJ KUPICIE KSIĄŻKĘ W DOBREJ CENIE*
Za mój egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Marginesy.